Dzieci, ach te dzieci, jak one mają fajnie w taki dzień! 1-go czerwca jest ich święto, a dla Emilii i Jacka był to wyjątkowy dzień. Pamiętam go dobrze, ba! nawet czuję jeszcze ciepło jakie panowało w tym dniu. Tak daleko jeszcze nie byłem fotografować ślubu. Na naszym pierwszym spotkaniu przyszli małżonkowie opowiadali ze szczegółami swój pomysł na to wydarzenie. Malownicze tereny Warmii i Mazur zawsze kojarzyły mi się z mnóstwem zieleni, drzew oraz jezior. Nie zawiodłem się, jest tam pięknie więc czułem się częściowo jak na wakacjach. To był mój pierwszy wypad w te okolice. Zawsze chciałem jechać do Mrągowa, a tym razem miałem okazję fotografować ślub.
Śluby i wesela, nie muszą być nudne. Nie muszą być takie same. Nigdy nie są. Paulinę i Michała poznałem na spotkaniu. To miała być standardowa rozmowa o mojej fotografii, o tym jak będzie wyglądać ich wyjątkowy dzień. Wyszli ze spotkania po ok. 3 godzinach. Już po paru zamienionych słowach wiedziałem jedno, oni są wyjątkowi, naturalni, z wielką pasją do koni. Pasja łączy ludzi czasami tak mocno, że stają razem przed ślubnym kobiercem. Człowiek odpływa gdy słyszy tak silny przekaz ze słów młodych, bynajmniej ja. Konie to ich życie, historia, wspólny czas. Ślub nie mógł być inny, jak tylko z końmi w tle.
Przyznaję się... często, a w zasadzie chyba mogę śmiało napisać, że cały czas zadaję sobie pytania - jaki będzie ich ślub? jacy oni są i jak będą się czuć przed obiektywem? Czy ja podołam aby pokazać ten ich wyjątkowy dzień w sposób niezwykły (tuta chciałem użyć słowa "magiczny", ale to zbyt często używane przeze mnie słowo, więc niech pozostanie tylko do określania zdjęć :) ). Może nie wszyscy wiedzą, ale początek współpracy ze mną zaczyna się od spotkania, na którym powstaje nasza pierwsza wspólna nić porozumienia. Ja często słucham, ale też zadaję całkiem sporo pytań. Dzieję się tak bo ślub i wesele nigdy nie są takie same!